Nowy Indiana Jones
Każdy z nas na pewno kojarzy postać Indiany Jonesa i jego perypetie. Kłopoty były jego specjalnością; „Indie” charakteryzował się zamiłowaniem do pakowania się w sytuacje bez wyjścia: tajemne tunele, pułapki i nieodkryte skarby to dla niego chleb powszedni. W Cliff Hopperze mamy do czynienia z podobnym motywem, jednak w krzywym zwierciadle.
Kwadratowa rozgrywka
Cliff Hopper wpisuje się w nurt niezliczonych praktycznie gier polegających na „pikselowej” stylistyce. Mamy więc grafikę, która nawiązuje do poprzedniej epoki i korzysta z rzutu izometrycznego. Jednak w tym konkretnym przypadku zaawansowana oprawa graficzna nie jest aż tak potrzebna do dobrej zabawy, ponieważ zasady gry są niezwykle proste.
Nasz bohater — tytułowy Cliff Hopper — ma za zadanie uciekać przed goniącą go kulą (w zasadzie jest to sześcian, ale przez szacunek do oryginalnego Indiany Jonesa można się tu uciec do licentia poetica). Jednak, aby było trudniej, śmiałek może poruszać się tylko po z góry wyznaczonej trasie, co wymusza częste skręty i skoki.
W zasadzie grać można jednym palcem — każde kliknięcie spowoduje albo, że bohater skręci (jeśli akurat znajduje się na wirażu oznaczonym specjalnym podświetleniem), albo skoczy. Skoki są równie ważne, albowiem trasa najeżona jest niebezpiecznymi kolcami, urwiskami oraz bagnami, które co prawda śmiertelne nie są, ale spowalniają bohatera na tyle, że mogą skutecznie doprowadzić do zmiażdżenia przez ścigającą go kulę (sześcian).
Skarby i monety
Oczywiście nie byłaby to zręcznościówka z krwi i kości, gdyby nie wprowadzić elementów do zbierania. W tym przypadku twórcy postawili na klasykę, więc w grze pojawiają się monety. Za zgromadzone zasoby finansowe możemy odblokowywać nowych bohaterów, bądź — w przypadku porażki — powrócić do rozgrywki z miejsca niepowodzenia zamiast zaczynać ją od samego początku.
Bardzo ciekawym smaczkiem, ewidentnie pomyślanym jako robienie sobie jaj z filmów o Indianie Jonesie i jemu podobnych produkcji, jest… podtytuł gry, który zmienia się za każdym razem, kiedy ją uruchamiamy. Przykładowo, w różnych momentach rozgrywki, gra nazywa się „Cliff Hopper and the Treasure of the Red Armadillo”, „Cliff Hopper and the Volcano of Doom” albo „Cliff Hopper and the Plague of the Warrior of Wax”.
Naturalnie swoje robi tutaj również muzyka. Nie jest to skomplikowana ścieżka, ale pozwala wczuć się w przygodowy klimat — dobrze złożona, chwytliwa melodia stanowi idealne dopełnienie tej lekkiej i przyjemnej zręcznościówki.
Podsumowanie
Nie da się ukryć, że Cliff Hopper nie jest grą skomplikowaną, toteż może po pewnym czasie nudzić. Jednak z drugiej strony posiada prosty, ale chwytliwy mechanizm rozgrywki oraz szereg detali, takich jak udana oprawa graficzno-muzyczna, które czynią tę produkcję całkiem wciągającą. Cliff Hopper nie jest oczywiście propozycją na długie wieczory, doskonale jednak sprawdzi się jako miły, niewymagający przerywnik na krótsze sesje. Do ściągnięcia za darmo, zarówno na Androida, jak i iOS.
Ocena ogólna: 9
Pomysł: 9
Grafika: 9
Grywalność: 9