Data dodania: 27-12-2016

Jeden z najlepszych tytułów 2016

Przyznaję 1Przyznaję 2Przyznaję 3Przyznaję 4Przyznaję 5
Loading ... Loading ...
Ocena użytkowników:
Przyznaję 1Przyznaję 2Przyznaję 3Przyznaję 4Przyznaję 5
Loading ... Loading ...

Wielu z nas we wcześniejszym czy późniejszym dzieciństwie posiadało Game Boya. Popularne były też dwuwymiarowe platformówki o dość ubogiej, choć jak na tamte czasy rewolucyjnej grafice, takie jak Mario, Furry czy Jazz Jackrabbit. Pikselowa oprawa i charakterystyczne, toporne animacje stały się znakiem rozpoznawczym tych produkcji — Dan the man odtwarza tę atmosferę.

Król jest zły

 

Wprowadzenie do gry to kilka cutscenek, które, niestety, nie dają zbyt wielkiego pojęcia o fabule. Widzimy jednak, że gra została osadzona w czymś na kształt średniowiecznego królestwa, wypełnionym lasami, wioskami i zamieszkującymi je chłopami. Niestety, wśród nich pojawiają się również czarni rycerze, mający wobec wieśniaków ewidentnie złe zamiary.

 

Rolą tytułowego bohatera jest oczywiście powstrzymanie hord zdegenerowanych wojaków. Dan ma do dyspozycji kilka rodzajów kopnięć rodem z dalekowschodnich sztuk walki, a także róże bronie dystansowe — karabiny maszynowe, shurikeny i inne. Tak jak w klasycznych produkcjach sprzed lat, w grze występują ruchome platformy, przedmioty regeneracyjne, monety i tajemne obszary.

Pomieszanie stylów

 

Nie ulega wątpliwości, że Dan the Man nie oferuje spójnej fabuły czy stylistyki. Ta pierwsza została tylko ledwo zarysowana, żeby zapewnić jakąkolwiek podstawę dla sensu rozgrywki — inna sprawa, że w tego typu produkcjach opowiadana historia nie ma pierwszoplanowego znaczenia.

 

Klimat absurdu pogłębia również zupełny miks stylów: otoczenie i wrogowie wyglądają jak rycerze europejscy, bohater jest ewidentnie rodem z Dalekiego Wschodu, natomiast niektóre bronie (zwłaszcza pistolet maszynowy) to produkty typowo nowoczesne.

 

Pytanie jednak, czy komukolwiek to przeszkadza — chyba w Dan the Man chodzi głównie o to, by poczuć atmosferę „szalonych lat 90.” i skupić się na likwidowaniu zastępów przeciwników, nie zważając na to, czy ich hełmy wyglądają jak niemiecka przyłbica czy japońskie mempo. Na pierwszym miejscu stoi dobra, acz nieskomplikowana zabawa, którą Dan the Man zapewnia nie tylko fanom dawnych gier.

Akcenty nowoczesności

 

Pomimo dużej wierności w odtworzeniu dawnego klimatu, niektórych elementów charakterystycznych dla smartfonowych produkcji nie da się uniknąć. Najbardziej jaskrawym przykładem jest kupowanie ulepszeń — za odpowiednią ilość monet możemy zwiększyć siłę ataku naszego bohatera, szybkość biegu, wytrzymałość na ciosy adwersarzy i tak dalej.

 

Jeśli znudzi nam się tytułowy bohater, bez żadnego problemu możemy też zamienić go na żeński odpowiednik — Josie. Takie urozmaicenie może faktycznie okazać się całkiem przydatne, bowiem ilość poziomów w grze jest niemal przytłaczająca. Przejście ich wszystkich z pewnością zajmie wiele godzin.

Podsumowanie

 

Dan the Man to produkcja, która może nie powala dialogami czy linią fabularną, ale za to zachwyca innymi elementami — tymi, którymi w założeniu twórców zachwycać miała. Wbrew pozorom, toporna grafika jest jedną z jej największych zalet — nie jest to „tępe” wzorowanie się stylem retro (bardzo ostatnio popularnym), ale możliwie wierne odtworzenie całej otoczki gier „z tamtych lat”. Gameplay jest szybki, przyjemny i dynamiczny — a to dokładnie takie cechy, których oczekuje się od porządnej platformówki akcji. Przekonajcie się sami i ściągnijcie grę Dan the Man na swój telefon — całkowicie za darmo zarówno dla iOS jak i Androida.

Ocena ogólna: 9
Pomysł: 7
Grafika: 9
Grywalność: 9

Screeny z gry na telefonie