Data dodania: 09-11-2016

Mordobicie w stylu minecrafta

Przyznaję 1Przyznaję 2Przyznaję 3Przyznaję 4Przyznaję 5
Loading ... Loading ...
Ocena użytkowników:
Przyznaję 1Przyznaję 2Przyznaję 3Przyznaję 4Przyznaję 5
Loading ... Loading ...

1.W Rush fight wcielamy się w różnorodne postaci rodem z Minecrafta.
2.Podczas rozgrywki eliminujemy przeciwników w trybie „turowym”.
3.Czas jednak pogania i zbyt długie zastanowienie skutkuje przegraną.

W każdym porządnym filmie akcji jest scena, w której główny bohater dwoi się i troi by pięściami, kopniakami i ciosami z główki wyeliminować pędzących na niego przeciwników (zazwyczaj w liczbie przynajmniej piętnastu). Coś podobnego oferuje nam Rush Fight — postać, którą kierujemy znajduje się na środku ekranu, natomiast z dwóch stron nadciągają niesympatyczni panowie, którzy aż proszą się o porządny prawy sierpowy.

Interesująca mechanika

 

Można powiedzieć, że Rush Fight to nietypowe połączenie gry turowej i czasu rzeczywistego. Jak to wygląda? Otóż możemy zdecydować, poprzez kliknięcie na ekranie, w którą stronę uderzy nasz bohater (prawo czy lewo). Jeśli decyzja będzie słuszna, pod ciosem padnie jeden z adwersarzy. Jeśli nie — bohater trafi w pustkę, a chwilę potem padnie rażony uderzeniem z drugiej strony.

Taki system konfunduje na samym początku, jednak już po chwili staje się bardzo intuicyjny. Dodatkowym utrudnieniem jest jednak pasek czasu, który odmierza sekundy dzielące nas od porażki. Każdy pokonany przeciwnik uzupełnia nieco ów licznik, ale mechanizm ten sprawia, że nie możemy zastanawiać się zbyt długo. Decyzje muszą być podejmowane na wpół automatycznie. A to sprawia, że rozgrywka staje się dynamiczna i czasami gubimy się w liczeniu — np. uderzamy w prawo o raz za dużo.

Jest gra, są kary i nagrody

 

Gra oczywiście nie byłaby porządną produkcją bez jakiejś waluty, za którą możemy odblokowywać kolejne postaci — zaczynamy bowiem z tylko jednym dostępnym bohaterem. Każda postać to inne tło i typ przeciwników. Na przykład na samym początku gramy pracownikiem korporacji kładącym na kolana zastępy „korposzczurów” w garniturach, ale potem możemy przerzucić się na strażnika więziennego walczącego z osadzonymi.

Na każdym poziomie zdobywamy oczywiście ocenę w gwiazdkach, która rośnie w miarę postępów. Za eliminowanych wrogów dostajemy oczywiście monety, chociaż szybszym sposobem na ich zdobycie jest obejrzenie reklamy.

Oprawa

 

Pod względem graficznym Rush Fight prezentuje się bardzo „minecraftowo” — w zasadzie nie jest to inspiracja, a jawne skopiowanie stylistyki. Trudno ocenić, czy takie rozwiązanie działa na korzyść gry, czy nie, ale na pewno nie przeszkadza. Oprawa muzyczna również jest poprawna — nie budzi ani zachwytów, ani krytyki. Gra się po prostu przyjemnie, chociaż mechanizm rozgrywki, jakkolwiek ciekawy, nie zapewnia chyba zbyt długiej wytrzymałości. Koniec końców gra sprowadza się do dwóch bardzo prostych czynności (kopniaki na lewo lub prawo) i w konsekwencji może się szybko znudzić.

Podsumowanie

 

Rush Fight należy pochwalić za to, że miała pomysł na siebie. Zastosowana mechanika jest oryginalna, jednak ogólnie pomysł należałoby dopracować, tak, by gra nie nudziła się po dziesięciu minutach.

Ocena ogólna: 7
Pomysł: 8
Grafika: 7
Grywalność: 6

Screeny z gry na telefonie



Oficjalny trailer gry